czwartek, 24 lipca 2014

podwójna twarz syna

w kontakcie z rówieśnikami mój osobisty syn przejawia naturę anioła- przynajmniej ostatnio. I tak po totalnym marudzeniu i wredocie w domu, na dworze, w porównaniu z kolegami, jest posłuszny, grzeczny, pilnuje porządku i ogólnie po raz pierwszy szłam spokojnie nie wołając, nie krzycząc, nie biegnąc i czekając na koleżankę, która biegała za synem.
No dobra muszę dodać, że Zu była u babci, bo pewnie gdyby była to jednak by tak pięknie nie było.
A oto kolega jeden- przyjaciel Tymon ze żłobka:
A oto kolega dwa- Kostek:




wtorek, 22 lipca 2014

cudowne letnie wieczory

gdy jest parno i duszno i marzysz już o chwili wytchnienia i ciszy po całym dniu spełnionym na placu zabaw we wspomnianym już kiedyś brudnym piasku. No i odplywasz już na te niedługim wakacje. Na zegarze już dawno pora ciszy nocne-aż tu nagle znienacka najazd dziecka Z. z brygadą lalek. I koniec. Znowu od początku negocjacje,prośby,groźby i znów ci ciśnienie podskakuje i nie chcesz już tego pięknego letniego wieczoru tylko środek nocy, żeby wszystkie lalki (i dzieci) były w szczytowej fazie snu. 
Ps. A jak tam wasze urocze letnie wieczory?

piątek, 18 lipca 2014

strata

dolnej jedynki.wypadła wczoraj przy szczotkowaniu. Duma Zuzy nas zaskoczyła. Wręcz z niej pękała. Powiedziała,że koleżanki padną na dywan z wrażenia jak ją zobaczą. Powiedziała, żebym wszystkim pokazała jej zdjęcie bez zęba. Rano miałam nie pomagać jej sie ubierać, bo przecież już jej wypadł ząb, czyli jest taka duża. No właśnie a nam smutno, ze jest już taaakaka duża i bezzębna. Bo to nie koniec wypadania. Rusza sie już dwójka:-(

wtorek, 15 lipca 2014

matka nie matka

nie mam dzieci!!!Przez dwa dni, a może i dłużej.
I co?
Chill out bez nich-to nie to samo. Nikt mnie nie szarpie, nikt nie woła, nikt nie chce pić, nikt nie woła siku, nie muszę wchodzić do wszystkich toitoiów w okolicy. Nie palę się w słońcu w brudnej piaskownicy. Nie muszę zjeżdżać na rozpalonej zjeżdżalni. Nie muszę gotować zupy, bo zjem sobie byle co.

Ale z drugiej strony jakoś cicho, pusto i nieswojo. Pazury już pomalowane, shopping zrobiony- no tu mogłabym dłużej, ale ojciec dzieci musiałby dostarczyć jakąś gotówkę;-)- została jeszcze książka do dokończenie i będę się nudzić...

niedziela, 6 lipca 2014

chilling z dziećmi

w naszym wydaniu wygląda tak. Patrzysz w lewo jest jedna sztuka, patrzysz w prawo druga sztuka też się wyłania zza drzewa. Czyli są , rachunek się zgadza. Rozkładasz się na kocu, a tu : mama kupa!! Czekaj chwileczkę tylko się podniosę, odłożę kubek z kawą. Nie, nie, ja muszę już. Kupa, kupa, no chodź. Więc biegniesz z kubkiem z kawą, ciągniesz drugą ręką dziecko mniejsze, żeby samo na kocu nie zostało. Dobytek zostawiasz, bo kupa ważniejsza. A tu jak zwykle- fascynacja toi-toiem. No przecież chciałaś kupę. To rozbieraj się i siadaj, a nie zadawaj kolejny raz pytania: co to jest: (chodzi o pisuar, przedmiot odwiecznej fascynacja zuzy)a po co to? a czy kupę chłopcy też tu robią?
W końcu udało się,więc już myślisz, że wrócisz z kawą na koc i wypijesz ją jak cywilizowani bezdzietni. Ale nie - teraz siku chce druga sztuka.Wcale nie chcesz, bo zlałeś się w pampersa, widzę. Chce siku, chcę siku. No więc ściągasz gacie i pampersa. I znowu przerabiasz pytania: a co to? a po co? a kto to? Ale na szczęście jakieś tam siku było. Pampers założony z powrotem, spodnie jakimś cudem też, kawa nawet nie rozlana. Wracam na koc. Siadasz, już podnosisz kubek, a tu: mama chce pić. Ja też chce pić. Chce piciu.
Dopiero wypili po wielkim kubku soku. Ale już nie ma- tłumaczysz, Ale ja chcę, to napij się wody z bidonu, ale jak sok. Ale tłumaczę, że już wypiłaś i masz tu wodę. Ale ja chcę. Więc krzyczysz- NIE MA- SPOKÓJ.
 Dobra kryzys opanowany. Ale cóż to, nagle dobiega: nudzę się, co mam robić. Nudno mi. A równocześnie: mama to moja hulajnoga. Dzidziuś nie może. Mama ja chce kask. Mama, mama, mama....
I tak prze dwie godziny uroczego chillingu w niedzielny poranek na katowickim pikniku: przystanek śniadanie.Impreza bardzo udana, polecam ją i nas na kolejne wypady na pikniki, bo stałam się fanką.







czwartek, 3 lipca 2014

cytaty

zanim zapomnę:
Zuza je makaron muszle u babci. Nagle wyskakuje: Ale ZA-ROMB-ISTY ten makaron.
Babcia zdziwiona: No wiesz, co Zuza, skąd ty takie słowa znasz?Co to w ogóle znaczy?
Zuza: No w kształćie ROMBU nie wiesz?

No teraz już wiemy.

Zuza po raz milion pięćdziesiąty dziewiąty wywaliła się na chodniku.
Zuza: no tak tu myją ten chodnik, że potem dzieci idą i się poślizgują!!

Najważniejsze tu umieć znaleźć winnego.

prezent

był wrzesień 2008 roku. To było pierwsze badanie USG w 11 tygodniu. Rutynowe. Okazało się, że przezierność karkowa jest przekroczona znaczni...