środa, 28 października 2020
prezent
był wrzesień 2008 roku. To było pierwsze badanie USG w 11 tygodniu. Rutynowe.
Okazało się, że przezierność karkowa jest przekroczona znacznie. Skierowanie na
badania prenatalne do lepszego specjalisty. Bardzo dobry specjalista potwierdził
stale powiększającą się opuchliznę płodu, skierował na bardziej szczegółowe
badania. Amniopunkcję. Zgodziłam się, znając ryzyko. Przeszukałam internet
wzdłuż i wszerz na temat zespołów genetycznych, które wchodziły w rachubę:
zespół Downa, zespół Edwardsa, zespół Patau, zespół Turnera. Potem był wynik:
ZT. Dalsze konsultacje z kardiologami prenatalnymi (serce też nie działało, był
duży przeciek). Opuchlizna się powiększała. Konsultacje z genetykami. Kolejne
badania. I prawo wyboru, co chcemy zrobić. Oblicze podejmowania decyzji. Nikt
nie wymuszał, nikt nie nagabywał. Były fakty, a my musieliśmy się zdecydować. I
to były najtrudniejsze momenty, ale nasze, z naszą decyzją i prawem do jej
podjęcia.
Potem był kwiecień 2011. Kolejna ciąża. Nagły ból brzucha. Szpital. I
samotność. Nikt nie wspierał, nikt nie tłumaczył, kilka tabletek na dzień. Po
dopytaniu dowiedziałam się, po co. Na podtrzymanie. Dwa USG. I wypis do domu-
poronienie. Wiedziałam, kiedy to się stało. Byłam wtedy zupełnie sama. Żadnego
wsparcia, żadnej informacji, co dalej.
Październik 2011. Kolejne badanie
prenatalne, bo już byłam w programie. Znowu ta cisza, specjalista od badań
prenatalnych ten sam. Bardzo dobry, rzeczowy. Nie ma nerki. Ale sprawdzamy
serce, jak ono działa, to bez nerki będzie ok. Serce działało, nerki nie ma do
dziś.
Wrzesień 2016. Tym razem inna pani doktor od badań prenatalnych. Nie było
ciszy, nie było wątpliwości, tym razem wszystko było ok. Tu przewlekła choroba
pojawiła się trzy lata później.
Mam doświadczenie z urzędami, z lekarzami, z
pomocą, z systemem. Jestem wykształciuchem. Czytam, szukam i jak robię to mądrze
to znajduję. Gdybym miała liczyć na system- zawiodłabym się. Zostalibyśmy sami,
w ogonie, z boku. Dawno chciałam to zebrać i powiedzieć, ale zawsze coś
zatrzymywało mnie w pół drogi. A teraz jest słowo, które mnie urzekło. Bo tak!
Lubię wulgaryzmy w uzasadnionych sytuacjach. Jestem filolożką i wiem, że one są
w języku po coś. Są do użycia w momentach, gdy emocje są nie do opanowania. Bo
takie momenty są. Mi życie dostarcza ich często, więc trochę chyba mi
spowszedniały.
Prawo do życia jest fundamentalne. Ale do życia, w którym ma się
wybór. A do wyborów takich czy innych trzeba dojrzeć, dorosnąć, wykształcić się.
To już jest rola wszystkich, którzy w naszym życiu będą po drodze. Na mojej
drodze była rodzina i ludzie, którzy nauczyli mnie, że trzeba dokonywać mądrych
wyborów, zgodnych ze swoim sumieniem. Dlatego mój wybór dzisiaj jest też moim
prezentem dla siebie: #wypierdalać!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
prezent
był wrzesień 2008 roku. To było pierwsze badanie USG w 11 tygodniu. Rutynowe. Okazało się, że przezierność karkowa jest przekroczona znaczni...
-
był wrzesień 2008 roku. To było pierwsze badanie USG w 11 tygodniu. Rutynowe. Okazało się, że przezierność karkowa jest przekroczona znaczni...
-
To nie była łatwa ciąża. W 11 tygodniu okazało się, że Zuza ma bardzo dużą przezierność karkową. Potem doszła jeszcze cystic hygroma, czyli...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz