wtorek, 6 października 2009

genetyczna opuncja

seriale to fikcja i nikogo chyba nie trzeba przekonywać do tej tezy, a już zwłaszcza, kiedy ma się kontakt ze służbą zdrowia i porówna się ja do serialowych przychodni, cudownych, zawsze uprzejmych lekarzy, którzy żyją problemami pacjenta i są mu całkowicie oddani. Oczywiście wyjątki się zdarzają, choćby endokrynolog, która leczy Zuzę, ale ogólny obraz raczej odbiega od tego stworzonego prze świat, w którym wielu Polaków niestety żyje. I może dlatego tak boleśnie przeżywają każdą wizytę u lekarza. No bo gdyby szli z innym nastawieniem, że będą siedzieć, że będą czekać, że pani doktor w ogóle ich nie pozna chociaż przyszli już na wizytę po raz setny, no i że godziny przyjęć są godzinami orientacyjnymi. Tak żeby się pacjent orientował, że masz przyjść na 2 po południu, a nie na drugą w nocy. A to, że został przyjęty o 17 to przecież żadne przestępstwo, ogólna orientacja była.
Nasza szczęśliwa trójka też miała kolejną okazję spędzić uroczy dzień u lekarza. Przy czym my zawsze jesteśmy pozytywni, no mama może trochę mniej, ale tata zawsze, bo generalnie neguje wszystko, co mówi mama, więc skoro mama narzeka to tata mówi, że wszystko jest super. Opuncji też się podobało, bo wokół byli ludzie, więc ciągle coś nowego,a i na rękach mogła być noszona bezkarnie, bo przy ludziach oduczania od rąk nie ćwiczymy. Za głośno po prostu. Tak więc zaliczyliśmy dziś naszą panią endokrynolog, która powiedziała, że oprócz tego, że Pączek jej się bardzo podoba, to wszystko w porządku. Kontrola za pół roku. A potem mieliśmy wizytę, po raz pierwszy, u pani genetyk, która była zakonnicą w przebraniu. Dość oziębła, a że my wyedukowani jesteśmy na tematy kariotypów i chromosomów to mówić nam nie miała co. Pączkowi powtórzą badania genetyczne i tyle. no ale u pani genetyk byli studenci, którzy mieli okazję pobadać naszego dzidziusia, który miał dziś wyjątkowo dobry humor i nawet oziębła pani genetyk powiedziała studentom, że mają korzystać, bo rzadko się zdarza, że pacjent jest tak chętny do badania i wręcz śmieje się na głos, bo dziś Zuza miłą dzień "SSSSSSS" to znaczy, że śmiała się do łez, autentycznie, na dźwięk litery "ssssss". Do teraz nie wiemy, co w niej jest śmiesznego, no ale coś na pewno. Dzień przeminął cały i pomimo moich nadziei, ze w międzyczasie pójdziemy na spacer do parku koło szpitala, niestety cały dzień minął nam w poczekalni, ale nie było najgorzej, a dowodem może być fakt, że Zuza cały dzień nie spała tak się jej podobało ( widać czekanie do lekarza na orientacyjną godzinę może być przyjemne), że jest godzina 21,30, a Pączek nie ma najmniejszej ochoty spać, a wręcz przeciwnie rozwija swoje informatyczne talenty. Szkoda tylko, że na komputerze mamy, bo tata jej swojego nie daje. Ciekawe?

4 komentarze:

  1. Kochany tatusiu Zuzulki Pyzulki pozwól jej też pobawić się swoim komputerem i proponuję, jeszcze Twój telefon też może się małej kajzerce spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  2. tak,tak szczegolnie telefon bylby super zabawka dla Zuzki :-) proponuje kupic takze nowego laptopa bo obecny to juz "stary" model jest,nieprawdaz?? :-)) A wtedy Zuzka bedzie miala pelno "nowych" i "starych" zabawek ...jakaz bedzie szczesliwa :-) haha

    OdpowiedzUsuń
  3. a tak poza tym to z naszej Zuzki niezly urwisek rosnie :-))) niech nasz pSSSSSSSSSSSSSSotnica rosnie zdrowa i szczesliwa :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. zapomnial dodac ze paczek telefony tez demoluje, moj juz zespula trzeba zaniesc do naprawy, bo nawet mmsa teraz nie mozna wyslac pewnym ciociom. a taty telefon sredni bo malo guziczkow ma;-)

    OdpowiedzUsuń

prezent

był wrzesień 2008 roku. To było pierwsze badanie USG w 11 tygodniu. Rutynowe. Okazało się, że przezierność karkowa jest przekroczona znaczni...