niedziela, 31 maja 2015

folwark zwierzęcy

mój prywatny. No może nie do końca tylko mój, ale fakt jest taki, że po kolejnych wycieczkach w "wielkich" miastach potrzeba klatek dla moich dzieci wydaje mi się niezbędna i uzasadniona. Jedyne pocieszenie jest takie, że inni mieli podobnie, nie tak samo, bo jednak moje "zwierzaki" zadlugują na szczególne nagrody za niesubordynację i wyprowadzanie mnie z równowagi. I to mają rodzice we wszystkich językach, bo w tym "wielkim mieście" słyszałam jak pewna mama pertraktowala po angielsku, this is the last toy!! Na co syn: yes mummy, Here it is the last toy!! I trochę mnie to uspokoiło. Mogłabym pisać więcej, ale że zwierzęta mnie "dość" wykończyły, więc wybaczcie? Ale folwark śpi, a ja razem z nim. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

prezent

był wrzesień 2008 roku. To było pierwsze badanie USG w 11 tygodniu. Rutynowe. Okazało się, że przezierność karkowa jest przekroczona znaczni...