"Źle się dzieje w państwie duńskim" ten cytat z Hamleta jest doskonały do oddania sytuacji, w której obecnie się znajduje. Nie che mi się wnikać w szczególiki, ale fakty są takie:
- Zu przywlekła wszy z przedszkola, więc szukamy, wyciągamy, lejemy się śmierdzącymi płynami i wszystko nas swędzi na samą myśl. Jest krzyk, jest ryk :Daj mi już spokój i weź odłóż ten grzebień do wszów!" Niby już wszystko wytępione, ale "wszowy strach" pozostał;
- Zu po wizycie u psychologa, na którą skierował nas neurolog została zdiagnozowana:nadruchliwość ( to ci nowość), jak z tym walczyć: muszą państwo to przetrwać, w wieku 7-8 lat dziecko przestaje się tak ruszać, wtedy nie umie sobie znaleźć jednego zainteresowania, sporo jeszcze przed państwem, dużo sportu, dużo ruchu i cóż na pewno sobie w życiu poradzi, bo nie będzie się bała; tyle pani psycholog, a ja wychodzę z siebie, staje obok i siły nie mam!!
- stopniujemy napięcie: Zu dostała również wyniki swojego "kosmicznego" badania i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu eeg wyszło jakoś nie tak, nie spodziewałam się tego, w każdym bądź razie teraz mamy ją nagrywać, co by pani doktor miała dokładniejszy materiał do badań, bo zuza jest tym skomplikowanym przypadkiem, że wychodzi nie tak, ale niejednoznacznie;
- tata mój osobisty się rozłożył na łopatki i kwiczy, a my razem z nim, bo niego jak u Zu: obserwujemy i czekamy...tylko na co, tego nie wie nikt;
-matkę plecy nawalają , że ani stać, ani siedzieć, ani leżeć, plastry przyklejam, tablety łykam i kciuki trzymam, że kiedyś musi popuścić;
Ale dla utrzymania równowagi, bo tylko ona jest lekarstwem na ten pat, pozytywy są takie, że:
-ojciec dzieci wrócił do nas, po ciężkiej pracy, co mnie cieszy i napawa nadzieją na lepsze jutro;
- słońce świeci i jest letnio od dwóch dni, są nawet szaleńcy, którzy z powrotem wskoczyli w krótkie gacie;
- byłam dziś na wykładzie o ZT, na Uniwersytecie Trzeciego Wieku, gdzie średnia wieku wynosiła 70 lat,a wykładowca profesor ważny miał lat 90 i nadal wykłada, co mnie trochę przeraziło, po jego wykładzie. Ale pozytywne jest to, że babcie się uczą, że uczestniczą, a profesor żyje ciągle badaniami, które robił 20 lat temu i słodkie było to, że widać nie ma świadomości, że co nieco się zmieniło. Nie dowiedziałam się niczego, w sumie można by powiedzieć zmarnowałam 1,5 godziny, ale fakt, że profesor podziękował mi, że taka młoda przyszłam i się podekscytował moją obecnością był tego warty.
Moja diagnoza: chwilowa górka, ale szczyt jest blisko;-)
Może winna jest faza księżyca albo zodiakalny rok chiński albo złoża łupkowe.... albo brzoza....
OdpowiedzUsuńPocieszę Cię, jeśli napiszę, że i nade mną i moją rodziną zawisły grube czarne chmury, przez które trudno dostrzec choćby promyczek słońca?
Z całego serca więc łączę się z Tobą w bólu!!!!
Ad punkt 1: u nas od marca ciągle powracają inne takie pasożyty i myślę, że już wywołały u mnie fobie, traumy, albo może już nawet chorobę psychiczną...
a więc dobrze wiem, co czujesz i przez co przechodzisz....
Ad punkt 2: moje dziecko też jest hiperaktywne, choć nikt jeszcze tego inaczej niż politycznie poprawnie nie ujął. Chyba bałabym się prosić o opinię psychologa... :-)
Oddajemy się natomiast w ręce medycyny alternatywnej i prowadzam dzieciaka na kranio-sakralne masaże, bo pani obiecała, że jest szansa, by przy ich pomocy przywrócić w dziecku równowagę...
pocieszam się, że według pewnych teorii "hiperaktywność" dzieci jest tylko konstruktem kulturowym i zamartwiam się, bo znajoma mama powiedziała mi, "jeśli wszyscy mówią memu dziecku, że jest nadpobudliwa i nadruchliwa, to przyklejamy jej i utwierdzamy w niej ta etykietkę"....
Podsumowanie: oby jak najszybciej do szczytu....
INo właśnie cZytałam u ciebie o tych masazach i może. Też coś takiego poszukam.o pasożytach też u ciebie czytałam, więc mówię pochwale się i ja:-) o brzozie nie nie pomyślałam, ale brzmi rozsądnie:ppp
UsuńJak już ten ojciec dzieci wrócił to niech pościna wszystkie brzozy w okolicy !!!
UsuńTrzymamy kciuki za Zu i łączymy się w bólu z mamą , dacie rade bo inaczej być nie może ;)
No cóż koleżanka Ka ma rację wszystko przez tą brzozę:))! I zgadzam się z Ewą jak już tata dzielnie wziął i wrócił to (ja mam piłę spalinową - w sumie ta moja druga część ma) niech wszystkie brzozy ja wiem w obrębie 500 km wytnie ;)!! Kate jakoś to będzie - sama mi kiedyś powiedziałaś, że w końcu nadejdą te lepsze chwile i ja na nie czekam:)), a jak już nadejdą to lepiej nie myśleć jakie luksusy będziemy miały:))!
OdpowiedzUsuńNo cóż koleżanka Ka ma rację wszystko przez tą brzozę:))! I zgadzam się z Ewą jak już tata dzielnie wziął i wrócił to (ja mam piłę spalinową - w sumie ta moja druga część ma) niech wszystkie brzozy ja wiem w obrębie 500 km wytnie ;)!! Kate jakoś to będzie - sama mi kiedyś powiedziałaś, że w końcu nadejdą te lepsze chwile i ja na nie czekam:)), a jak już nadejdą to lepiej nie myśleć jakie luksusy będziemy miały:))!
OdpowiedzUsuńNadruchliwość- pierwsze słyszę o takim "zaburzeniu". Tina Psycholog :)
OdpowiedzUsuńPani psycholog była lekko dziwna, jej porada brzmiała: dużo przed państwem, no cóż i tyle. Ale że nie przejmuje się tym tak na poważnie, więc na kolejne konsultacje nie idę;-)
UsuńNo chyba, że ty będziesz kiedyś " in the city" to się chętnie zglosimy na badanie
UsuńMój mały kuzyn też dowiedział się, że na to cierpi, albo jego rodzice, bo on zbytnio się tym nie przejął, jest za mały i dobrze, w sumie po co dziecko ma się martwic jak to nic takiego z tego, co wiem, bo najprawdopodobniej samo przejdzie z wiekiem :D
OdpowiedzUsuńbędzie dobrze,trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuń