czwartek, 4 października 2012

off we go


czyli zaczniemy standardowo od pogody. Jaka jest każdy widzi, jaka była?- taka jak zazwyczaj o tej porze roku na Balearach (prawda, że brzmi dumniej niż Majorka;-)) czyli raz słońce, raz chmury, raz deszcz, raz wiatr, raz bezwietrznie- ogólnie zmiennie, ale jeszcze ciepło, choć nieupalnie.
woda- zimna w basenie, słona i cieplejsza w morzu. Najodważniejsza oczywiście była zuza, która kąpała się tak namiętnie przez pierwsze dni, że przez dwa ostanie musiała bidna tylko patrzeć na wodę, ku swojej rozpaczy, bo kaszlała jak stary gruźlik. NA szczęście hiszpański syrop działa coraz lepiej;-)



babcie- dały radę, choć nie omieszkały udzielać sowich dobrych rad, ale w ogólnym rozrachunku były przydatne, nie zwariowały, (chyba, tak mi się wydaje)więc możemy je  następnym razem zabrać;-))


dzieci- no cóż, główny ich wada polegała na tym, że nie zasypiały synchronicznie. Jak zasnęło moje dziecko A. to dziecko A nie moje, zasnąć nie chciało i rzucało fochy, co budziło mojego Antona. Jak z kolei zasnęło dziecko A. nie moje, to dziecko Z. zaczynało się bawić i budziło to które zasnęło. I tak w kółko. Raz, owszem stał się cud i wszystkie dzieci spały w synchronie jakieś pół godziny. Zawsze coś. Najgrzeczniejszym dzieckiem okazał się mój syn!!jupii, który potwierdził się być towarzyskim, czyli jak wokół się dzieje i non stop gadają to jemu się podoba. Zuza jak to Zuza jest hałaśliwa, ale w końcu muszę ją trochę usprawiedliwić, bo tak namnożyło się tych małych dzieci, w stosunku do których Zuza jest starsza i przez to chyba zaczęliśmy zapominać, że ona przecież też jest jeszcze dzieckiem, które się uczy, krzyczy i nie rozumie, nie przetwarza wszystkiego tak jak my pomimo swojej wrodzonej i niezaprzeczalnej inteligencji.
PS. Taki krótki dialog na potwierdzenie inteligencji mojej Zu.
Ugryzło ją coś.
Ja: Pewnie zasmakowałaś tej mrówce skro cię ugryzła.
Zuza: Ale nie mogę jej smakować przecież ja mam pełno bakterii.




i na koniec my- matki blogerki. Co tu dużo o nas mówić- jesteśmy tak zarąbiste, i tak wspaniałe, że szkoda zbędnych słów na opisywanie naszych zalet- zarówno tych matczynych, jak i tych kobiecych. Więc daruję sobie opisywanie sobie tego, jak genialnie wszystko ogarniałyśmy, jak tryskałyśmy energią, humorem i profesjonalizmem w kwestiach wychowawczych. I niech nikt nam nie zarzuci, że miałyśmy mi pomoc w postaci babć, i wcale nie jest prawdą, że chodziłyśmy spać o 21, w porywach 21.30. I tak jesteśmy najlepsze wśród najlepszych w blogującej sferze;-)))





podsumowując -plan jest taki za rok Grecja, zdecydowanie w tym samym składzie- ojcowie, dziadkowie, kochankowie, niech się organizują sami, bez nas, mogą sobie wziąść dzieci na pociechę, a my z naszego zlotu robimy "nową świecką tradycję".




8 komentarzy:

  1. pięknie wyglądacie,widać,że służy Wam wyjazd bez facetów!Pomysł na babskie wyjazdy świetny:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. ależ oni są do siebie podobni ! :)
    fajny rodzinny wyjazd !

    OdpowiedzUsuń
  3. no moja Droga! tak się rozpisałaś,że teraz nie wiem o czym mam Ja napisać ;-) ja już odkładam na Grecję i szukam apartamentów !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No czekałam na twój post ale nic nie było więc dałam swój, ale dawaj czadu, wymyslaj

      Usuń
  4. piekne mamuski , te mlodsze i te starsze tez ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ale fajnie :) uwielbiam plażowanie :) a dzieciaki mają gigantyczną piaskownicę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ale Wam było fajnie!
    I ten Wasz nowy świecki zwyczaj uważam za genialny :)
    Piękne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  7. O jak cudnie :) Świetne zdjęcia!! Też bym chciała tam pojechać.

    OdpowiedzUsuń

prezent

był wrzesień 2008 roku. To było pierwsze badanie USG w 11 tygodniu. Rutynowe. Okazało się, że przezierność karkowa jest przekroczona znaczni...