nie wiem kiedy, nie wiem skąd w młodej zrodziła się taka fascynacja wróżkami, księżniczkami i różnymi innymi duperelami. To wszystko spotęgowane jest nieustanną chęcią do przebierania, wymyślania i stwarzania fochów, że nie jest wróżką, księżniczką lub jakąś inną nie wiadomo kim. A zapomniałam jeszcze o zamiłowaniu do skrzydeł, chociaż mieści się to w kategorii przebierania i innych wróżkowych fanaberii. Więc nawet w mroźnej Bukowinie T, częściowo za sprawą babci, która młodą podkręca i wymyśla razem z nią, musiałyśmy zapylać po cokolwiek z czego da się wyczarować księżniczkowo- wróżkową kreację. Oto i jest kolejna w krótkim okresie czasu, tym razem hand made by babcia "wróżka górska". Przy okazji "górskie dzieci" też się załapały i był bal ( pół godziny spokoju), a potem darcie bibuły i darcie się dzieci górskich i młodej, kto targa czyją bibułę), czyli standard.
Oliśka też tak ma odkąd dostała sukienkę księżniczki,kiecka musi wisieć na drzwiach od szafy,żeby mogła ją szybko założyć, bo jak nie to jest awantura!
OdpowiedzUsuńAch te babcie sa niezastapione ;)
OdpowiedzUsuń