mierzy sie w minutach, które mama znosi, gdy dziecko nieustannie krzyczy w łóżeczku, bo wydaje mu się, że wcale nie chce spać. A przecież matki zawsze wszystko wiedza lepiej,a nawet najlepiej, stąd kiedy mówię, że dziecko musi spać to to jest fakt i koniec kropka (oh znowu ten nieszczęsny koniec się pojawił).
Tym razem było pół godziny. Trzydzieści długich minut. Zdążyłam umyć garnki, ogarnąć zabawki i odprawić się online, a dziecko krzyczało, ryczało, wołało, rzucało poduszkami, miśkami, butelką z mleczkiem, którą najpierw sobie zażyczyło. Wszystko oczywiście za zamkniętymi drzwiami. Tak matka jest okrutna i jeżeli dobroć nie skutkuje, a zazwyczaj w przypadku mojego dziecka nie działa, to zamykam drzwi za sobą, a dziecko wtedy samo musi przełknąć, zrozumieć co i jak, i wytrzymać, bo ktoś odpaść musi. Tym razem odpadło dziecko, bo śpi. Zagramy znowu w naszą wytrzymałościową grę około 22, jak trzeba będzie iść spać;-)
MAM NADZIEJĘ, ŻE SZKOCKIE POWIETRZE TAK WPŁYNIE NA ZUZIĘ, ŻE BĘDZIE SPAŁA JAK SUSEŁ ;-)
OdpowiedzUsuń