dziecko niby mądre, ale ma jeden zasadniczy problem- kolory. Nie rozpoznaje ich, a zapytana odpowiada zawsze tak samo- zielony. Tak jakby grała z nami w zmodyfikowanego pomidora- "zielonego". Tata przejęty brakiem zaintersowania córki kolorami wziął to sobie za punkt honoru.
Strategia jest taka- nie pyta Zuzi jaki to kolor, bo wtedy i tak odpowiada- zielony, tylko pokazuje jej różne żółte (bo to kolor na dziś) rzeczy i mówi, że "wiaderko jest żółte", "kaczuszka jest żółta", "serwetka jest żółta" i tak od dwóch godzin.
Następnie pokazuje Zuzi wiaderko i pyta" Jakiego koloru jest to wiaderko?" "Zielone". Tata się zdenerwował: " Czy ty znasz jeszcze jakieś inne kolory, na przykład na ż" Zuza: " Żelony".
Ćwiczą dalej.
:-|)
Ohhh, już dawno się tak nie uśmiałam! :))) Zuzka powinna jeszcze powiedzieć tak jak kiedyś jej Tata powiedział naszemu Tacie- GŁUPIA NIE JESTEM,NO NIE?
OdpowiedzUsuńhahahaha, dobre :)))
OdpowiedzUsuńświetne, już się powtarzam, ale Wasza Zuzia jest suuper!;)
OdpowiedzUsuńNo jak to "niby madra" ??? Ona jest genialna !!!!
OdpowiedzUsuńco ty chcesz od królowej śnieżki...jak bedziesz marudzić, to krasnal kris wpadnie z odsieczą na pomoc swojej królowej:) a krasnal kosti wykręci Cię za nos:P
OdpowiedzUsuńCiekawy blog, fajne zdjęcia
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie www.aktywnemacierzynstwo.blogspot.com
Żelony to też ładny kolor:))
OdpowiedzUsuń