mojego udomowienia, kulinarnej fantazji, czyli z cyklu leniwy weekend na straty, nic się nie działo, umarłam, w wolnej chwili zrobiłam deser, bo uwielbiam słodkie, a pieczenie mi nie wychodzi;-)
zdanie też bez sensu, ale to się nie liczy, po prostu roztapiam się i czekam na wiosnę, a bardziej na lato!
PS. deser Tislorte Bondepiker-pochodzi z Norwegii i jest dobry.
Wygląda pysznie ....proszę o przepis :)
OdpowiedzUsuńWyglada... oszalamiajaco!!!!
OdpowiedzUsuń(Nie chcialam kopiowac powyzszego komentarza)
Hmmmm, prosze o... jak wyzej ;-)
a ja poproszę o przygotowanie takiego deseru jak już przyjadę za tydzień :-)
OdpowiedzUsuńzapros mnie:) na deser:)
OdpowiedzUsuńKate..zrobiłaś sobie tak wyśmienitą autoreklamę, że powinnaś pomyśleć o własnej kawiarance z pysznymi deserami, wypełnionej dobrymi ksiażkami i oryginalną muzyką :-)
OdpowiedzUsuńTylko ja nigdy nie mam szczęścia na takie pyszności
OdpowiedzUsuńoh dear dear dear. kawiarenka z bitą śmietaną i poezją czytaną to mój dream, jak mój ojcie dziecka będzie juz bnogaty to mi zasponosruje taki luksus. deser dla wszystkich zrobię tylko przyjdźcie wszyscy w jednym terminie, żebym nie musiała 10 razy ubija śmietany, a przepis:
OdpowiedzUsuńUbijamy śmietanę tortową z cukrem pudrem, kruszymy biszkopty, przygotuwjemy mus z jabłek z cynamonem układamy warstwami, wstawiamy na godzinę do lodówki, podajemy z żoną prezydenta Francji w tle (czyt. Carla Bruni sobie leci) i czytamy , co tam chcemy...polecam na przykład Keats'a. Enjoy!
To kiedy serwujesz te pyszności:))???? Bankowo będziemy:))
OdpowiedzUsuńno jak to kiedy?? Kate serwuje je w przyszły piątek :-) A jeśli chodzi o kawiarenkę to marzenia są po to by je spełniać!!! Lokal już macie więc pozostaje tylko zaciagnąć męża do zarobienia jakiejś gotóweczki na małą inwestycje i już gotgowe!!!
OdpowiedzUsuńMmmmniaaam :)
OdpowiedzUsuńJuż spróbowałam tego wpsaniałego deseru i powiem tylko, że był WYŚMIENITY!!!!!
OdpowiedzUsuń