Okazało się, że szczęście jest tak blisko. I to zarówno szczęście mamy, która ma spokój, nawet do pół godziny, oraz Zuzy, która beztrosko biega. Kluczem do bram spokoju, ups maiło być szczęścia, jest body i brak pampersa. Dzięki, że dotarły do nas tropikalne upały, bo w końcu w naszym ceglanym megawypasionym;-) mieszkaniu jest ciepło i po pierwsze dziecko może biegać w body,a po drugie mama zaczęła obiecywaną od dawna akcję- koniec pampersów, początek nocnika, czyli witaj świecie wielkich kobiet. I przyznam szczerze nie widzę tego, nie wiem jak się do tego zabrać i chyba będę musiała wysłuchać, choć przyznaję niechętnie, porad babci, a może w ogóle oddam jej Zuzię na jakiś czas i wróci już sikająca do nocnika.??? Tak czy siak body jest, nocnik jest, i nawet czasami jest siku w nocniku;-) A mama ma swoje wymarzone upały...czyli "prawie"czadzik...
Uuu powazna sprawa z tym nocnikiem. Zycze wiec cierpliwosci ;)
OdpowiedzUsuńpo waszych wpisach wiem, że poważna;-) z tą cierpliwością to nie wiem, jak będzie, ale będę się starać z całych sił;-)))
OdpowiedzUsuńNo nie powiem bo nam trzeba bylo az 6 miesiecy , az Pyza wkoncu sie zdecydowala na wspolprace. Ale moze byc w tym moja wina, bo mi cierpliwosci zabraklo i byly przerwy w nauce ;)
OdpowiedzUsuńmama zwariowala .....niech siura w pampersa hehehe
OdpowiedzUsuńty czekaj, niech chriss siura w pamerpsa do 18;-)))
OdpowiedzUsuńZuza raz dwa się nauczy w końcu ona bystra baba jest:). Ciocia w ciebie wierzy mała myszko:), i siuraj do nocnika:)
OdpowiedzUsuń