bo niby długi, a naprawdę krótki( bo co to za przedłużenie , jeden marny poniedziałek). Bo niby majowy, a naprawdę bardziej przypominał głęboki październik. Bo niby wszyscy mieli grillować, spełniać taką nową Polską tradycję, ale ten grill musiałby się chyba odbywać w piekarniku albo ewentualnie na patelni w kuchni, no chyba, że ktoś ma balkon, chociaż i takie pomysły już się pojawiają, a co odważniejsi nawet je realizują. Tak więc wpisując się w ten "idiotyczny" weekend wybraliśmy się do naszej starej, poczciwej Bukowiny T. I niby, jak za każdym razem nie było niby najgorzej, ale słońca nie było, padało tylko trochę, chatka pełna, więc wszyscy się o siebie obijali. Ludzi też na wsi dość sporo, a do tego jeszcze turystyka w rozwija się w tak ekspresowym tempie, że niestety nasze dzieci już nie będą miały okazji ani szans robić tego, co my robiliśmy, zwiedzać i podziwiać tego, co my podziwialiśmy. Bo zamiast lasów i łąk, rosną jak grzyby po deszczu, którego nota bene ostatnimi czasy nam nie brakuje, domy wczasowe, restauracje, baseny termalne i inne budki z pamiątkami i serkami górskimi, a wszystkie świeże, pyszne, i z prawdziwej bacówki. Tylko ja się pytam, gdzie te wszystkie bacówki się znajdują jak ich nigdzie nie widać, bo wszędzie tylko pensjonaty. Nie chce nawet myśleć, o tych bacówkach i polskich owcach w dalekich Chinach. Tak więc może lepiej było siedzieć w domu i nie rozczarowywać się tak bardzo widokiem budowy nowego kumpelsku hotelowego zamiast gór. W końcu nikt nie mówił, że zawsze będą góry w miejscu gór.Świat idzie naprzód, wydłużają się weekendy, to i miejsc noclegowych musi być więcej, a przecież mało kto chciałby spać na halach, no chyba, że targowych z gratis śniadaniem i obiadokolacją. Nadchodzi nowy, wspaniały świat, a w nim nasze dzieci na tle płotów, budów, dróg i mostów. Czyli z pejzażem w tle...A skąd ja właściwie mogę wiedzieć, że one wolałaby mieć zdjęcie na tle gór?To tylko ludziom starej daty się tak wydaje;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz