unikam postów moralizatorskich, poradniczych, doradczych, bo nie czuję się matką ekspertką i wydaje mi się, że wciąż niewiele wiem. Ale nadszedł ten moment, gdy chce się z Wami podzielić swoimi jakże "celnymi uwagami" dotyczącymi rodzicielstwa. Będzie o pakowaniu. Punkt pierwszy, o którym juz chyba kilkakrotnie wspominałam, nie cierpię się pakować. Punkt drugi, ojciec dzieci jest minimalistą ( no może nie w kwestii ilości potomstwa, ale w pozostałych już tak). Z połączenia tych dwóch rzeczy powstanie garść porad o tym, czego nie warto ze sobą pakować, a dzięki czemu nawet rodzina z kartą dużej rodziny nie musi brać ze sobą przyczepki, wystarczy tylko bagażnik dachowy;-)
Po pierwsze- nie trzeba brać ze sobą tony zabawek dla dzieci. Te starsze mogą się spokojnie bawić patykami, liściami, starymi butelkami i pojemnikami po jogurtach, a niemowlakom wcale niepotrzebne są grzechotki, bo i tak lepiej bawią się chusteczką nawilżaną, łyżeczką czy pustym, metalowym pudełkiem po cukierkach, które zjadły te starsze dzieci.
Po drugie- nie zabieraj ze sobą wszystkich słoiczków dla niemowlaka, bo przy intensywnym zwiedzaniu i tak nie ma czasu na ich podanie, a podgrzanie to już w ogóle zawracanie głowy. Wystarczy cyc i karm matko i delektuj się kilkoma czynnościami mniej, w stylu mycia butelek, łyżeczek no i jeszcze prania tych wszystkich śliniaczków i upapranych ubranek. Dziecko przeżyje, a bagaż będzie lżejszy.
Po trzecie- jak już jesteśmy przy ubraniach, to uważam za zbyteczne branie parzystej liczby ubrań zapasowych. Bo świat się nie zawali ( tak, nie zawalił się) jak dzieci chodzą w lekko ubrudzonych spodenkach czy w koszulce z kleksem z loda. Szczególnie jeżeli większośc czasu i tak spędzasz na plaży, czy na wsi, a nie w muzeum w Luwrze.
Po czwarte- zbyteczne będą wszystkie cudowne kosmetyki do ciała dla matki typu balsamy, żele, maseczki, że to niby wieczorem zrobisz sobie spa, bo czasu więcej. Nie daj się oszukać! Żadnego spa nie będzie, bo czasu wcale nie jest więcej, a za dzieckiem na wakacjach musisz biegać tak samo, jak w domu, albo i więcej, bo może się jeszcze utopić w jakiejś sadzawce, więc taplasz się cały dzień w wodzie, że skórę masz raczej jak żaba, a wieczorne spa to poduszka, na którą padasz twarzą do dołu, of course!
Po piąte- wszędzie są sklepy i gdy czegoś zabraknie, skończy się lub nie daj boże, jednak zaczną ci przeszkadzać koszulki brudne od lodów, to możesz skoczyć tu i tam i nabyć to, czego potrzebujesz.
To o czym zapomnieć jednak nie możesz to melisa i dużo chusteczek nawilżanych, bo na wakacjach z dziećmi będą ci potrzebne, pozwolą wyjść z twarzą -czystą- z wielu sytuacji!
A zapasowe majtki w torebce matki ? Bo ja nawet dla Pyzy nosze , jak wlezie do wody za daleko, co zawsze robi ;)
OdpowiedzUsuńU mnie łażą w spodenkach bez majtek! Bo do wody trż włażą! Unikaj sukienek i taki trend daje radę;-)
UsuńW 100% sie zgadzam, ze wszystkim !! I stosuje co roku te same zasady. Mam jeszcze jedna co co roku mowie : juz tego nigdy nie wezme !! ... A zawsze po niewiem jakiego grzyba biore ?! : "Szpilki" bo chociaz ten jeden wieczor jakis elegancji ... A gowno czy nie mialam dziecka czy teraz mam nigdy nie ubralam, ale ... Ale w zeszlym roku owe szpilki uratowaly mi wakacje otóż wozek w ktorym to jezdzili u babki helki Zuzia z Kostkiem ktory towarzyszył mi na wakacjach zlapal pane czyli awarie i w tych oto szpilkach mam zawsze wkladki gumowe ktore idealnie przykleily sie na dziure w kolku 😂 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzpilki, obcasy!! O nich zapomniałam już przy dziecku nr 2. Eleganckie to są różowe crocsy, niby modne koturny, ale fakt nimi dziury bym nie zalepila ;-)
Usuń