Zuzy. I nie chodzi tu o tachykardię, niedomykalność zastawki czy o jakiekolwiek inne schorzenie natury kardiologicznej, przynajmniej nie dzisiaj. Problem jest dużo bardziej głęboki, bo dotyka zarówno serca jak i duszy.
Chodzi o niego. Pewnego młodego, przystojnego ( w mniemaniu Zuzy), przyjaciela z przedszkola o wdzięcznym imieniu Patryk.
Sprawa ciągnie się od zeszłego roku. Wtedy się pojawił. Przez wakacje napięcie narastało. W obawie przed pierwszym września ojciec przeprowadzał nawet pogadanki, że chłopcy są wstydliwi, że potrzebują więcej czasu i że Zuza nie może się na niego rzucić pierwszego dnia, stęskniona jego brakiem przez rozłąkę wakacyjną, bo może go przestraszyć. Udało się, Zuza była opanowana i cierpliwie czekała na reakcję Patryka. Potem sprawa jakby przycichła. Owszem codziennie rano zanosi laurkę dla Patryka, pojawia się w opowieściach zwłaszcza jako obiekt westchnień i marzeń, ale jako tako większych problemów nie było. Kryzys przyszedł znienacka dzisiaj.
Właśnie przed chwilą zasnęła, po godzinie płaczu- rozpaczy za ukochanym.
Proszę Zuza powiedz, o co chodzi? Zuza: Nie mogę, nie chcę. ( i bek) Ja: No ale Zuza , jak powiesz to postaramy się to wspólnie rozwiązać. Zuza: Tego nie da się rozwiązać. ( autentycznie). Ja: Wszystkie problemy da się rozwiązać. No weź powiedz. ( W końcu po dłuższej chwili) Zuza: Chodzi o Patryka. Nie da się zrobić, żeby mnie pokochał. (!!!) I tu tłumaczyłam, że jest młoda, że ma czas, że postaram się skontaktować z jego mamą, że może go zaprosimy na wspólne zabawy. Ale tu był kolejny poblem, bo ona nie ma takich "strasznych" zabawek, jak on lubi, a te autka które ma Antek są dla dzieciaków, a nie dla takich dużych chłopaków jak Patryk. W końcu udało mi się wynegocjować, że zorganizujemy zabawy plastyczne, a w nich mogą brać udział zarówno chłopcy jak i dziewczyny. W międzyczasie były jeszcze argumenty Zuzy, że on się woli bawić z chłopakami niż z dziewczynami. A to co w nim najpiękniejsze to : włosy?!? Helloł- włosy???No cóż.
Mi serce się lamie, że tak wcześnie muszę przeżywać takie poważne dyskusje, bo myślałam, że mam jeszcze na to czas. Kardiolog jest mi potrzebny, bo jak tak dalej pójdzie to zawał murowany!
Łojej najpierw sie przeraziłam a potem się uśmiałam do łez !!!! Ona to ma po mamie muahahaha
OdpowiedzUsuńmatko kochana, ja myślałam, że to najwcześniej w podstawówce się zaczyna. A jak się ojciec trzyma? :D
OdpowiedzUsuńJa myślałam, że w szkole średniej;-) a ojciec toczy pogadanki o tym, że chłopcy potrzebuja więcej czasu!
UsuńWidzę, że Zuza kochliwa jak Zosia. Ta niezmiennie mówi o rodzinie, którą będzie miała w przyszłości i pragnie mieć takie fajne dzieci - jak ma jej mama. A mi się wówczas łezka kręci i tylko się modlę, aby faktycznie tak było:)
OdpowiedzUsuńU nas dzieci też się pojawiaj, to jest jakas ironia losu chyba.
Usuńo,wiem co przeżywasz ,bo Oliśka zakochana była w niejakim Dawidzie i gdy okazało się po wakacjach że go nie ma była czarna rozpacz przez kilka dni:) A teraz żyje nadzieją,że spotkają się może w szkole...
OdpowiedzUsuńpowazna sprawa ;-)
OdpowiedzUsuńWell, robi się poważnie, tylko dlaczego tak szybko:)?? No cóż! W takim razie życzę wam powodzenia, i oby Antek nie był taki kochliwi, bo wtedy to faktycznie kardiologia:))
OdpowiedzUsuńAle z Zuzy romantyczka :)
OdpowiedzUsuń