piątek, 29 listopada 2013
samopomoc chłopska
chopy to są jednak pokrętne i dziwne stworzenia. Uparte, zawzięte, kombinujące, marudne, ale też przytulające się, rozczulające i potrzebne każdej babie;-)
piątek, 22 listopada 2013
karna "psza"
czyli cytaty.
Zuza bawi się w szkołę swoimi lalkami ( to jedna z jej ulubionych zabaw). Lalki mają lekcję śpiewu. Zuza przychodzi do mnie i oznajmia: Wiesz, dwie lalki śpiewały ładnie. W nagrodę pójdą na świetlicę, bo tam są zabawki będą się bawić. A dwie lalki śpiewały brzydko. One pójdą za karę do kościoła na długą "pszę", a ja będę czekać na nie w aucie. Bo wiadomo, że dzieci nie lubią "pszy", bo tam jest bardzo nudno.
No niby racja. W koću odkryłam , jak karać swoje dziecko;-)Lepiej późno niż wcale.
PS. Pewna prababcia może być niepocieszona z takiego obrotu sprawy, ale cóż wieje nudą i tyle, na nudną "psze" nie ma rady.
Zuza bawi się w szkołę swoimi lalkami ( to jedna z jej ulubionych zabaw). Lalki mają lekcję śpiewu. Zuza przychodzi do mnie i oznajmia: Wiesz, dwie lalki śpiewały ładnie. W nagrodę pójdą na świetlicę, bo tam są zabawki będą się bawić. A dwie lalki śpiewały brzydko. One pójdą za karę do kościoła na długą "pszę", a ja będę czekać na nie w aucie. Bo wiadomo, że dzieci nie lubią "pszy", bo tam jest bardzo nudno.
No niby racja. W koću odkryłam , jak karać swoje dziecko;-)Lepiej późno niż wcale.
PS. Pewna prababcia może być niepocieszona z takiego obrotu sprawy, ale cóż wieje nudą i tyle, na nudną "psze" nie ma rady.
czwartek, 21 listopada 2013
talenta
to jeszcze tak a propos wczorajszego wpisu i genialności moich "żuczków". Zdolne są te moje "misiaczki".
środa, 20 listopada 2013
drugi level
nawet nie wiem kiedy w tej "bitwie o matkę (idealną)" przeszłam na wyższy level. To znaczy mam pewne przypuszczenia, ale jakiejś konkretnej daty nie mogę wyznaczyć. A co gorsze nastąpiło to stanowczo za szybko.
Sam drugi poziom jaki jest? No cóż, jak wygląda koń każdy widzi. Tu można by rzec to samo. Bo czego oczekiwać po dwójce rodzeństwa, które chodzi, coś tam gada i dzieli ze sobą pokój. Głośno jest, ale o tym już kiedyś wspominałam. Hałas towarzyszy nam od godziny 6 rano do godziny około 23, bo syn jest ranny ptaszek,a córka nocny Marek, żeby matka miała radość z dzieci cały dzień i pół nocy ( bo dla mnie noc to 20.30). Rano krzyczą wszyscy, Antek, że wstał, że chce mleko, że chce kupę ( bo mu się zachciało na nocnik robić!!), Zuza, że nie chce wstać, że nie chce czesać włosów, że chce zabrać lalkę, misia, kredki i pół domu, tata, że musi wstać, że mu się nie chce, że mu nie pukać do łazienki, matka krzyczy na wszystkich, żeby nie chceili albo chceili, żeby czekali albo się spieszyli, żeby stali albo szli i ogólnie jest wesoło. Potem w pracy też wszyscy krzyczą, bo przecież w domu im rodzice nie pozwalają krzyczeć, to muszę wydrzeć się gdzie indziej, a w tym "gdzie indziej" ja oczekuję, żeby oni byli cicho. No niechże pani nie będzie śmieszna!!Potem wracamy do domu i znowu jest krzyk.
I tu wchodzimy na ten drugi level właśnie. Bo brat i siostra muszą się bawić tą samą zabawką jednocześnie, bo z rodzeństwa, które było sobie obojętne, przynajmniej zuza nie wykazywała większego zainteresowania swoim bratem, stali się rodzeństwem, które kocha się nziemiernie. Zuza chce Antka przytulać cały czas, on tego nie chce, więc jest krzyk. Antek chce się bawić z Zuzą albo tym, co Zuza, a ona oczywiście niekoniecznie, więc jest krzyk. W symbiozie potrafią tylko rozwalać. Destrukcja idzie im perfekcyjnie. On wysypuje kredki, ona wysypuje wszystkie klocki, on wysypuje zabawki z jednego kosza, ona z drugiego. Radości co niemiara!!
Drugi poziom jest fascynujący i pouczający. Z perspektywy czasu analizuję te tony włosów wydartych z głowy siostry i vice versa, te hektolitry śliny wyplute na siebie nawzajem i dopiero teraz po tylu latach rozumiem swoją mamę i wiem jak było ciężko. I nigdy, ale to przenigdy bym już nie była takim "niedobrym dzieckiem", bo wiem ile ten drugi poziom kosztuje wysiłku. Fizycznego wysiłku, żeby powstrzymać w matce te wszystkie odruchy wyładowania i rozniesienia w drobny pył całego pokoju zabawek, i w ogóle wszystkiego co stanie na drodze, żeby wyładować "to larmo", co szkodniki robią przebywając ze sobą nawzajem.
Sam drugi poziom jaki jest? No cóż, jak wygląda koń każdy widzi. Tu można by rzec to samo. Bo czego oczekiwać po dwójce rodzeństwa, które chodzi, coś tam gada i dzieli ze sobą pokój. Głośno jest, ale o tym już kiedyś wspominałam. Hałas towarzyszy nam od godziny 6 rano do godziny około 23, bo syn jest ranny ptaszek,a córka nocny Marek, żeby matka miała radość z dzieci cały dzień i pół nocy ( bo dla mnie noc to 20.30). Rano krzyczą wszyscy, Antek, że wstał, że chce mleko, że chce kupę ( bo mu się zachciało na nocnik robić!!), Zuza, że nie chce wstać, że nie chce czesać włosów, że chce zabrać lalkę, misia, kredki i pół domu, tata, że musi wstać, że mu się nie chce, że mu nie pukać do łazienki, matka krzyczy na wszystkich, żeby nie chceili albo chceili, żeby czekali albo się spieszyli, żeby stali albo szli i ogólnie jest wesoło. Potem w pracy też wszyscy krzyczą, bo przecież w domu im rodzice nie pozwalają krzyczeć, to muszę wydrzeć się gdzie indziej, a w tym "gdzie indziej" ja oczekuję, żeby oni byli cicho. No niechże pani nie będzie śmieszna!!Potem wracamy do domu i znowu jest krzyk.
I tu wchodzimy na ten drugi level właśnie. Bo brat i siostra muszą się bawić tą samą zabawką jednocześnie, bo z rodzeństwa, które było sobie obojętne, przynajmniej zuza nie wykazywała większego zainteresowania swoim bratem, stali się rodzeństwem, które kocha się nziemiernie. Zuza chce Antka przytulać cały czas, on tego nie chce, więc jest krzyk. Antek chce się bawić z Zuzą albo tym, co Zuza, a ona oczywiście niekoniecznie, więc jest krzyk. W symbiozie potrafią tylko rozwalać. Destrukcja idzie im perfekcyjnie. On wysypuje kredki, ona wysypuje wszystkie klocki, on wysypuje zabawki z jednego kosza, ona z drugiego. Radości co niemiara!!
Drugi poziom jest fascynujący i pouczający. Z perspektywy czasu analizuję te tony włosów wydartych z głowy siostry i vice versa, te hektolitry śliny wyplute na siebie nawzajem i dopiero teraz po tylu latach rozumiem swoją mamę i wiem jak było ciężko. I nigdy, ale to przenigdy bym już nie była takim "niedobrym dzieckiem", bo wiem ile ten drugi poziom kosztuje wysiłku. Fizycznego wysiłku, żeby powstrzymać w matce te wszystkie odruchy wyładowania i rozniesienia w drobny pył całego pokoju zabawek, i w ogóle wszystkiego co stanie na drodze, żeby wyładować "to larmo", co szkodniki robią przebywając ze sobą nawzajem.
środa, 13 listopada 2013
problemy z sercem
Zuzy. I nie chodzi tu o tachykardię, niedomykalność zastawki czy o jakiekolwiek inne schorzenie natury kardiologicznej, przynajmniej nie dzisiaj. Problem jest dużo bardziej głęboki, bo dotyka zarówno serca jak i duszy.
Chodzi o niego. Pewnego młodego, przystojnego ( w mniemaniu Zuzy), przyjaciela z przedszkola o wdzięcznym imieniu Patryk.
Sprawa ciągnie się od zeszłego roku. Wtedy się pojawił. Przez wakacje napięcie narastało. W obawie przed pierwszym września ojciec przeprowadzał nawet pogadanki, że chłopcy są wstydliwi, że potrzebują więcej czasu i że Zuza nie może się na niego rzucić pierwszego dnia, stęskniona jego brakiem przez rozłąkę wakacyjną, bo może go przestraszyć. Udało się, Zuza była opanowana i cierpliwie czekała na reakcję Patryka. Potem sprawa jakby przycichła. Owszem codziennie rano zanosi laurkę dla Patryka, pojawia się w opowieściach zwłaszcza jako obiekt westchnień i marzeń, ale jako tako większych problemów nie było. Kryzys przyszedł znienacka dzisiaj.
Właśnie przed chwilą zasnęła, po godzinie płaczu- rozpaczy za ukochanym.
Proszę Zuza powiedz, o co chodzi? Zuza: Nie mogę, nie chcę. ( i bek) Ja: No ale Zuza , jak powiesz to postaramy się to wspólnie rozwiązać. Zuza: Tego nie da się rozwiązać. ( autentycznie). Ja: Wszystkie problemy da się rozwiązać. No weź powiedz. ( W końcu po dłuższej chwili) Zuza: Chodzi o Patryka. Nie da się zrobić, żeby mnie pokochał. (!!!) I tu tłumaczyłam, że jest młoda, że ma czas, że postaram się skontaktować z jego mamą, że może go zaprosimy na wspólne zabawy. Ale tu był kolejny poblem, bo ona nie ma takich "strasznych" zabawek, jak on lubi, a te autka które ma Antek są dla dzieciaków, a nie dla takich dużych chłopaków jak Patryk. W końcu udało mi się wynegocjować, że zorganizujemy zabawy plastyczne, a w nich mogą brać udział zarówno chłopcy jak i dziewczyny. W międzyczasie były jeszcze argumenty Zuzy, że on się woli bawić z chłopakami niż z dziewczynami. A to co w nim najpiękniejsze to : włosy?!? Helloł- włosy???No cóż.
Mi serce się lamie, że tak wcześnie muszę przeżywać takie poważne dyskusje, bo myślałam, że mam jeszcze na to czas. Kardiolog jest mi potrzebny, bo jak tak dalej pójdzie to zawał murowany!
Chodzi o niego. Pewnego młodego, przystojnego ( w mniemaniu Zuzy), przyjaciela z przedszkola o wdzięcznym imieniu Patryk.
Sprawa ciągnie się od zeszłego roku. Wtedy się pojawił. Przez wakacje napięcie narastało. W obawie przed pierwszym września ojciec przeprowadzał nawet pogadanki, że chłopcy są wstydliwi, że potrzebują więcej czasu i że Zuza nie może się na niego rzucić pierwszego dnia, stęskniona jego brakiem przez rozłąkę wakacyjną, bo może go przestraszyć. Udało się, Zuza była opanowana i cierpliwie czekała na reakcję Patryka. Potem sprawa jakby przycichła. Owszem codziennie rano zanosi laurkę dla Patryka, pojawia się w opowieściach zwłaszcza jako obiekt westchnień i marzeń, ale jako tako większych problemów nie było. Kryzys przyszedł znienacka dzisiaj.
Właśnie przed chwilą zasnęła, po godzinie płaczu- rozpaczy za ukochanym.
Proszę Zuza powiedz, o co chodzi? Zuza: Nie mogę, nie chcę. ( i bek) Ja: No ale Zuza , jak powiesz to postaramy się to wspólnie rozwiązać. Zuza: Tego nie da się rozwiązać. ( autentycznie). Ja: Wszystkie problemy da się rozwiązać. No weź powiedz. ( W końcu po dłuższej chwili) Zuza: Chodzi o Patryka. Nie da się zrobić, żeby mnie pokochał. (!!!) I tu tłumaczyłam, że jest młoda, że ma czas, że postaram się skontaktować z jego mamą, że może go zaprosimy na wspólne zabawy. Ale tu był kolejny poblem, bo ona nie ma takich "strasznych" zabawek, jak on lubi, a te autka które ma Antek są dla dzieciaków, a nie dla takich dużych chłopaków jak Patryk. W końcu udało mi się wynegocjować, że zorganizujemy zabawy plastyczne, a w nich mogą brać udział zarówno chłopcy jak i dziewczyny. W międzyczasie były jeszcze argumenty Zuzy, że on się woli bawić z chłopakami niż z dziewczynami. A to co w nim najpiękniejsze to : włosy?!? Helloł- włosy???No cóż.
Mi serce się lamie, że tak wcześnie muszę przeżywać takie poważne dyskusje, bo myślałam, że mam jeszcze na to czas. Kardiolog jest mi potrzebny, bo jak tak dalej pójdzie to zawał murowany!
środa, 6 listopada 2013
dobre
są chwile gdy jestem sama w domu, obżeram się ciastkiem z kremem, a w tle .....
i przed oczami piękne wspomnienia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
prezent
był wrzesień 2008 roku. To było pierwsze badanie USG w 11 tygodniu. Rutynowe. Okazało się, że przezierność karkowa jest przekroczona znaczni...
-
był wrzesień 2008 roku. To było pierwsze badanie USG w 11 tygodniu. Rutynowe. Okazało się, że przezierność karkowa jest przekroczona znaczni...
-
To nie była łatwa ciąża. W 11 tygodniu okazało się, że Zuza ma bardzo dużą przezierność karkową. Potem doszła jeszcze cystic hygroma, czyli...