od kiedy chodzę wnerwiona od samego rana, kiedy krzyk samoistnie się uwalnia, kiedy wymyślam i marudzę, kiedy jestem, zrzędliwa, gderliwa i w ogóle antypatyczna.
Mogłabym zwalić wszystko na hormony. Pozostawić to w sferze, na którą nie mam wpływu. Ale to nie one, no przynajmniej nie za wszystko, odpowiadają. Nie są winne wszystkich huśtawek, zgrzytów, "wkurwów" i innych.
Winne są dzieci sztuk dwie- chłopczyk i dziewczynka- oraz wakacje!!!
Wszyscy czekają, odliczają, śnią po nocach, a ja wariuję. Bo żłobek zamknięty, przedszkole też się maluje. Pracy nie ma i siedzi matka od samego rana z dwoma sztukami. Wszystkie inne matki albo pracują, bo się nie wykształciły, co by pracować w tym cudnym wakacyjnym zawodzie albo są tak zajęte sprzątaniem, gotowaniem, praniem i pielęgnowaniem swoich dzieci, że czasu nie mają dla zdesperowanej matki i dwóch sztuk.
Sztuki swoje sztuczki zaczynają od 6 rano, kiedy budzi się męska sztuka. Co prawda umie już sam zdemolować pół mieszkania, kiedy my jeszcze leżymy, ale spać już nie mogę, bo trzeba być czujnym na ewentualne podejrzane hałasy tłuczenia czegoś,wspinania się za wysoko albo połykania figurki legoplay;-) Sztuka druga budzi się koło 8 i wtedy już synchronizują się w stereo. Drze się albo jedno albo drugie. O picie, o autko, o motorek, o piłkę, o książkę. Ta chce chlebek, ten chce na rączki, ta chce bajkę, ten akurat zrobił kupę po pachy. Tłumaczysz, że zaraz po kolei, ale ani jedna ani druga sztuka tłumaczeń nie przyjmuje. A do tego jeszcze jest sztuka matki, która też jest głodna, chce jej się pić, chce się wykąpać, ubrać i uciec do sąsiada.
A jak już uda się nam wydostać na dwór to wcale nie jest lepiej. Dziś na przykład miałam parę jeszcze spraw zawodowych do załatwienia, sztuki musiały iść ze mną. Chciałam się wylansować i włożyłam swoje nowiutkie, "pierwsze w życiu" buty na obcasie (przezornie włożyłam też do torby swoje cichobieżki) i nie zdążyłam się jeszcze ludziom pokazać, bo przed samym autem biegnąc za uciekającą sztuką męską tak wykręciłam nogę, że aż pani z innego auta się zatrzymała zapytać czy żyję. Po wejściu do samochodu "pierwsze w życiu" buty na obcasie schowałam do torby, a włożyłam swoje tradycyjne obuwie. Lans był co niemiara. Potem jeszcze sztuka męska po przejściu połowy korytarza na czworaka przybiegła do mnie i wytarła się w białą spódniczkę, sztuka żeńska wytarła smarki, które wylały się z nosa po kichnięciu, a to wszystko w atmosferze nieustających pytań i wołania "ma-ma!!"
To dopiero trzeci dzień, a gdzie tu koniec. Jutro pakujemy się i jedziemy z kolejnaą dwójką sztuk, co by nam za łatwo nie było, na pierwszą część wakacji. Kupiłam sobie dużo melisy, mam też stopery do uszu, zabieram tylko potargane, stare, brudne gacie, "pierwsze w życiu" buty też zostają w domu. Jeszcze jakieś pomysły?
A i najważniejsze sztuki dwie mają powiedziane, że jak sztuka matki się wkurzy to zostają w stajni razem z dzikimi zwierzętami, niezaprzeczalnie ich bliskimi krewnymi.
U mnie na świecie na razie jedna sztuka ale aż się boje co będzie jak druga zawita w listopadzie.
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz. Od razu tak jakoś człowiekowi lżej na sercu, w sensie, że ktoś jest w świecie kto ma podobnie.
Pozdrawiam i udanych wakacji życzę:)
Dwie sztuki= większy ubaw:-)
Usuńmatko z córką mam tak samo i nie widzę wyjścia z dupy
OdpowiedzUsuńJa czasami zamykam się w łazience:-))
UsuńNo właśnie czekam na ten większy ubaw. Nie strasz :P
OdpowiedzUsuńFakty , moja droga.To są tylko fakty
UsuńMy też już wymiękamy po raptem trzech dniach wakacji z jedną Pyzą . Zaczynam żałować że nie zapisałam jej do szkółki wakacyjnej ;) Bo już za chwileczke do jednej katarynki dołączy płaczek , będziemy w pełni cię rozumieć ;)
OdpowiedzUsuńCelebruj pierwsze miesiące życia młodego, bo z każdym kolejnym jest gorzej;-)
Usuńo którego sąsiada Ci chodzi? :p
OdpowiedzUsuńO trzech;-)
Usuńbenek, ojciec benka i jego brat?...pfeee, tfuuu
Usuńnie doceniasz mnie!
Usuńtez kupiłam sobie ostatnio buty na wysokich koturnach i... po 5 min wylądowały w samochodzie, bo nie umiałem w nich chodzić! na szczęścia, tak jak ty, wzięłam sobie balerinki do torebki ;-) ewidentnie nie jesteśmy stworzone do obcasów ;-))
OdpowiedzUsuńdasz rade!
na lans bo markecie bez sztuk się nadają
UsuńAle się uśmiałam ale mam pytanie jak już Ci tak z tymi dwoma sztukami idzie w miarę to może byś jeszcze przygarnęła sztukę trzecią rodzaju męskiego, zaproponowałabym jeszcze sztukę z futrem, ale....
OdpowiedzUsuńCzekam na info w sprawie tej sztuki;))
uśmiałam się po pachy :)wiem że powinnam Cię pożałować, ale tak się uśmiałam że życzę sobie więcej takich historii do poczytania :)
OdpowiedzUsuńno to miło mi, że ktoś widzi w tym jakieś pozytywy;-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMy też mielismy w planach praca i popołudnia wolne tylko we dwoje, najpierw jedna gorączka i nie widaomo co jeszcze, zagrożenie, że nie pojedzie na obóz, pojechała, półtorej dnia wolności, tel. większa sztuka chora, trzeba odebrać i tak siedzimy razem, pracujemy, codziennie dowiadujemy się jakimi to wyrodnymi rodzicami jesteśmy bo za duzo pracujemy za mało użalalamy się nad chorym, a miało być tak pięknie: balety do rana, kino, kolacja, ehh
OdpowiedzUsuń