zbliża się "pęknięcie" wielkimi krokami. Po całociążowej niechęci do garów i do samego jedzenia też jakoś nie bardzo, dziś natchnęło mnie na wielkie gotowanie, czyli typowy objaw syndromu gniazda, zapowiadającego "pęk".
Młode ziemniaki polane masłem i obsypane koperkiem,
łosoś z cytrynową nutą z folii
sałata z rukolą i własnoręcznie smażonymi grzankami
I muszę przyznać, że nawet kucharce smakowało, a rzadko kucharce aż tak smakuje, żeby brała sobie dokładkę;-)
Czyli gotowa do pęknięcia;-)
wygląda pysznie Proszę Pani :-) czekamy na Antka !!! ruszaj się chłopie!!!!!
OdpowiedzUsuńKurde, smakowicie to wygląda i opis też całkiem całkiem!!!Czemu mnie nie zaprosiłaś??
OdpowiedzUsuńchłop jak chołop siedzi tam gdzie mu dobrze heheeh ale obiadek wyglada zachęcająco,,,
OdpowiedzUsuńa z porodówki wpisu nie będzie ;-) ???
OdpowiedzUsuń