niespiesznym krokiem staramy się wrócić. Jest trudno. Coś mamę rozbiło i się poobijała, a momentami to nawet miała wrażenie, że całkiem rozsypała na drobny mak. A niestety brak u nas Kopciuszka i ciężko z tym zbieraniem "makowej mamy". Ale powolutku sklejam się i jest szansa, że uda mi się znowu stanąć na nogi.
Rozproszenie polega między innymi na braku umiejętności skupienia uwagi, zerowej tolerancji dla jakiekolwiek oporu (niestety zuzia tego nie zrozumiała, a starałam się mówić wyraźnie, widać nie dość), zaniku wszystkich pomysłów. Ciśnienie rośnie, więc jest szansa na korzystny biometr, a to jest zawsze dobry znak. Wchodzimy z powrotem w pierwszą fazę...nie żebym się cieszyła;-) Czasami lubię być rozbita, ale na krótko i nie za bardzo...
Kasiu Droga! A to "rozsypanie" spowodowane jest zwykłym "zmęczeniem materiału"? Może masz na to jakiś sposób skuteczny (???), bo ja widzę, że my pod tym względem podobne do siebie:) Choć Ty mi się zawsze wydawałaś mega-optymistycznie-niezniszczalna:)!!! Życzę Ci szybkiego powrotu do stanu pełnej używalności! Pozdrawiam czerwcowo, acz niestety szaro&pochmurnie!!!
OdpowiedzUsuń