Rzadko się zdarza, że mam czas na oglądanie telewizji, a zwłaszcza już tej porannej, jako że rano jest jednym z najgorętszych okresów mojej podzielonej na pięciominutowe odcinki doby. Bo rano jest przewijanie, zawijanie, jedzenie, zabawianie i ogólnie stawanie na głowie, oczywiście ze strony mamy, żeby zrobić wszystko, co niekoniecznie chce się robić, bo dalej chciałoby by się spać. Tak więc, obalając mity, między innymi w oczach taty Pączka, że jak to super i w ogóle "czadzik" jest siedzieć sobie w domu na tych nieustających wakacjach z Pączkiem, pragnę poinformować, że po dzisjeszym obejrzeniu 30 minut porannego programu telewizji publicznej moja frustracja sięgnęła zenitu, szczytu, nad którym nie ma już nic tylko pustka i ewentualnie kolejny odcinek programu " Pytanie na śniadanie". 30 minut wystarczyło mi,aby potwierdzić się w przekonaniu, że bycie mamą alienuje i odcina od świata innych, a mama, biedna nieboraczka staje się obca. No bo jak inaczej może czuć się mama, która rano, swój cudowny dzień zaczęła z Małgorzatą Foremniak, która opowiadała jak super było na wkacjach w Indiach, gdzie odbyła kurs odnowy biologicznej i duchowej, na którym to dowiedziała się, że pijąc herbatę powinna celebrować tę czynnośc i potraktować ją jako możlwiość przebywania tylko z sobą. No i jeszcze wie, że ma temeprament ognia w związku z czym nie powinna
jeść pomidorów...Od samego słuchania doktor Zosi jakoś tak mdliło, a jak jeszcze zacznie się to analizować to już w ogóle można nabawić się gorączki i bólu głowy. Potem taka mama idzie wśród ludzi i celebruje tę herbatę opowiadając przy tym jaki słiczek jadło dziś na śnaidanie jej dziecko, a reszta ma wrażenie, że przebywa z kosmitką.Co zrobić, żeby nie odfrunąć? Przede wszystkim nie włączać rano telewizora, nie słuchać żadnych pytań, a już tym bardziej do śniadania, a przede wszystkim mysleć, co zrobić, żeby być ciekawym, żeby tym, co robi się teraz zainteresować innych. Bo jestem przekonana, że macierzyństwem można zainteresować innych. Należy jednak chyba najpierw być ciekawą siebie i świata kobietą, a dopiero potem mamą, bo inaczej można stać się tylko mamą, która słucha pytań na śniadanie i nie daj Boże, odpowiedzi, które tam padają.
Droga Katarzyno,
OdpowiedzUsuńW pełni podzielam Twoje opinie na temat śniadaniowej telewizji. Lepiej nie ogladać. W przeciwnym razie zaczniemy sie cofać w rozwoju.
Buziaki dla mądrej, młodej Mamy:-))
Kasia nie panikuj, jesteś świetną mamą i ciekawą osobą:). Więc głowa do góry ja lubie słuchać o Zuzulce, nawet o tym co jadła na śniadanie:). Pozdrów kajzereczkę tzn Pudzianka:).
OdpowiedzUsuńcofać, tylko cofać, o rozwoju w tym przypadku mowy być nie może.
OdpowiedzUsuńwywalić TV :) i zycie zaczyna być piekne :)
OdpowiedzUsuńPopieram pomysł z TV!!!
OdpowiedzUsuńto kiedy zrzuczasz swoj z 10 pietra, przyjade popatrzec;-)
OdpowiedzUsuńtylko stań pod balkonem:)))
OdpowiedzUsuń